PISANIE PRAC

Piszemy prace na zamówienie. Każda z prac przygotowywana jest indywidualnie na zamówienia dla klienta. Nasz kadra zmierzy się z każdym polonistycznym tematem. Więcej informacji:

ŚCIĄGI WYDRUKOWANE

Opracowaliśmy unikalne zestawy ściąg. Są to gotowe, wydrukowane komplety ściąg, które zostały przygotowane na bieżącą maturę. Więcej informacji o ściągach:

MATURA CD

Dzięki naszej płycie bez problemu przygotujesz się do matury. Na CD umieściliśmy gotowe wypracowania, opracowania, powtórki epok oraz wiele dodatków i bonusów, które pomogą Ci przygotować się do matury. Więcej informacji na temat wypracowań:

INFORMATOR

Strona główna » Matura cd » Ściągi z polskiego wypracowania z polskiego » Wypracowania z polskiego - spis  »  

>>>Kup "matura cd" !!!<<<

 

Wypracowanie to zostało zamieszczone automatycznie poprzez przekonwertowanie plików DOC na TXT. Skutkiem czego niektóre wypracowania są zamieszczone w nieestetyczny sposób za co bardzo przepraszamy wiąże się to z brakiem tabel i formatowania tekstu w plikach txt jak to ma miejsce w oryginalnych plikach doc zamieszczonych na płycie. Zamieszczone wypracowanie jest jedynie elementem informacyjnym i potwierdzającym wielkość naszego zbioru.


Poniżej przedstawione jest jedynie początkowa część wypracowania
znajdującego się na matura cd.
Oczywiście nie przedstawiamy całości
w celu zabezpieczenia się przed kopiowaniem.



JAN KOCHANOWSKI Tales sunt hominum mentes, quali pater ipse Juppiter auctiferas lustravit lumine terras. ORSZULKI KOCHANOWSKIEJ, WDZIĘCZNEJ, UCIESZONEJ, NIEPOSPOLITEJ DZIECINIE KTÓRA, CNÓT WSZYSTKICH I DZIELNOŚCI PANIEŃSKICH POCZĄTKI WIELKIE POKAZAWSZY, NAGLE, NIEODPOWIEDNIE, W NIEDOSZŁYM WIEKU SWOIM, Z WIELKIM A NIEZNOŚNYM RODZICÓW SWYCH ŻALEM ZGASŁA - JAN KOCHANOWSKI, NIEFORTUNNY OJCIEC. SWOJEJ NAMILSZEJ DZIEWCE Z ŁZAMI NAPISAŁ. NIE MASZ CIĘ, ORSZULKO MOJA! TREN I Wszytki płacze, wszytki łzy Heraklitowe I lamenty, i skargi Symonidowe, Wszytki troski na świecie, wszytki wzdychania I żale, i frasunki, i rąk łamania, Wszytki a wszytki za raz w dom się mój noście, A mnie płakać mej wdzięcznej dziewki pomożcie, Z którą mię niebożna śmierć rozdzieliła I wszytkich moich pociech nagle zbawiła. Tak więc smok, upatrzywszy gniazdko kryjome, Słowiczki liche zbiera, a swe łakome Gardło pasie; tymczasem matka szczebiece Uboga, a na zbójcę coraz się miece, Próżno! bo i na samę okrutnik zmierza, A ta nieboga ledwe umyka pierza. „Prózno płakać” - podobno drudzy rzeczecie. Cóż, prze Bóg żywy, nie jest prózno na świecie ? Wszytko prózno! Macamy gdzie miękcej w rzeczy, A ono wszędy ciśnie ! Błąd - wiek człowieczy ! Nie wiem, co lżej: czy w smutku jawnie żałować, Czyli się z przyrodzeniem gwałtem mocować? TREN II Jeslim kiedy nad dziećmi piórko miał zabawić, A k’ woli temu wieku lekkie rymy stawić, Bodajżebych był raczej kolebkę kołysał I z drugimi nieważne mamkom pieśni pisał, Którymi by dziecinki noworodne spiły I swoich wychowańców lamenty tóliły! Takie fraszki mnie zbierać pożyteczniej było Niżli, w co mię nieszczęście moje dziś wprawiło, Płakać nad głuchym grobem mej wdzięcznej dziewczyny I skarżyć się na srogość ciężkiej Prozerpiny. Alem użyć w obojgu jednakiej wolności Nie mógł: owom ominął, jako w dordzałości Dowcipu coś ranego; na to mię przygoda Gwałtem wbiła i moja nienagrodna szkoda. Ani mi teraz łacno dowiadać się o tym, Jaka mię z płaczu mego czeka cześć na potym. Nie chciałem żywym śpiewać, dziś umarłym muszę, A cudzej śmierci płacząc, sam swe kości suszę. Prózno to! Jakie szczęście ludzi naszladuje, Tak w nas albo dobrą myśl, albo złą sprawuje. O prawo krzywdy pełne ! O znikomych cieni Sroga, nieubłagana, nieużyta ksieni! Tak li moja Orszula, jeszcze żyć na świecie Nie umiawszy, musiała w ranym umrzeć lecie? I nie napatrzawszy się jasności słonecznej Poszła nieboga widzieć krajów nocy wiecznej! A bodaj ani była świata oglądała ! Co bowiem więcej, jeno ród a śmierć poznała? A miasto pociech, które winna z czasem była Rodzicom swym, w ciężkim je smutku zostawiła. TREN III Wzgardziłaś mną, dziedziczko moja ucieszona! Zdałaś się ojca twego barziej uszczuplona Ojczyzna, niżlibyś ty przestać na niej miała. To prawda, żeby była nigdy nie zrównała Z ranym rozumem twoim, z pięknymi przymioty, Z których się już znaczyły twoje przyszłe cnoty. O słowa! o zabawo! o wdzięczne ukłony! Jakożem ja dziś po was wielce zasmucony! A ty, pociecho moja, już mi się nie wrócisz Na wieki ani mojej tesknice okrócisz! Nie lza, nie lza, jedno się za tobą gotować A stopeczkami twymi ciebie naszladować. Tam cię ujźrzę, da Pan Bóg, a ty więc drogimi Rzuć się ojcu do szyje ręczynkami swymi! TREN IV Zgwałciłaś, niepobożna Śmierci, oczy moje, Żem widział umierając miłe dziecię swoje! Widziałem, kiedyś trzęsła owoc niedordzały, A rodzicom nieszczęsnym serca się krajały. Nigdyć by ona była bez wielkiej żałości Mojej umrzeć nie mogła, nigdy bez ciężkości I serdecznego bolu, w którymkolwiek lecie Mnie by smutnego była odbiegła na świecie; Alem ja już z jej śmierci nigdy żałościwszy, Nigdy smutniejszy nie mógł być ani teskliwszy. A ona, by był Bóg chciał, dłuższym wiekiem swoim Siła pociech przymnożyć mogła oczom moim. A przynamniej tymczasem mogłem był odprawić Wiek swój i Persefonie ostatniej się stawić, Nie uczuwszy na sercu tak wielkiej żałości, Której równia nie widzę w tej tu śmiertelności. Nie dziwuję Niobie, że na martwe ciała Swoich namilszyk dziatek patrząc skamieniała. TREN V Jako oliwka mała pod wysokim sadem Idzie z ziemie ku górze macierzyńskim śladem, Jeszcze ani gałązek, ani listków rodząc, Sama tylko dopiro szczupłym prątkiem wschodząc Tę jesli, ostre ciernie lub rodne pokrzywy Uprzątając, sadownik podciął ukwapliwy, Mdleje zaraz, a zbywszy siły przyrodzonej, Upada przed nogami matki ulubionej - Takci się mej namilszej Orszuli dostało. Przed oczyma rodziców swoich rostąc, mało Od ziemie się co wznióswszy, duchem zaraźliwym Srogiej Śmierci otchniona, rodzicom troskliwym U nóg martwa upadła. O zła Persefono, Mogłażeś tak wielu łzam dać upłynąć płono? TREN VI Ucieszna moja śpiewaczko! Safo słowieńska! Na którą nie tylko moja cząstka ziemieńska, Ale i lutnia dziedzicznym prawem spaść miała! Tęś nadzieję już po sobie okazowała, Nowe piosnki sobie tworząc, nie zamykając Ustek nigdy, ale cały dzień prześpiewając, Jako więc lichy słowiczek w krzaku zielonym Całą noc prześpiewa gardłkiem swym ucieszonym. Prędkoś mi nazbyt umilkła! Nagle cię sroga Śmierć spłoszyła, moja wdzięczna szczebiotko droga! Nie nasyciłaś mych uszu swymi piosnkami, I tę trochę teraz płacę sowicie łzami. A tyś ani umierając śpiewać przestała, Lecz matkę, ucałowawszy, takeś żegnała: „Już ja tobie, moja matko, służyć nie bgdę Ani za twym wdzięcznym stołem miejsca zasiędę; Przyjdzie mi klucze położyć, samej precz jechać, Domu rodziców swych miłych wiecznie zaniechać.” To i czego żal ojcowski nie da serdeczny Przypominać więcej, był jej głos ostateczny. A matce, słysząc żegnanie tak żałościwe, Dobre serce, że od żalu zostało żywe. TREN VII Nieszczęsne ochędóstwo, żałosne ubiory Mojej namilszej cory! Po co me smutne oczy za sobą ciągniecie, Żalu mi przydajecie? Już ona członeczków swych wami nie odzieje - Nie masz, nie masz nadzieje! Ujął ją sen żelazny, twardy, nieprzespany... Już letniczek pisany I uploteczki wniwecz, i paski złocone, Matczyne dary płone. Nie do takiej łożnice, moja dziewko droga, Miała cię mać uboga Doprowadzić! Nie takąć dać obiecowała Wyprawę, jakąć dała! Giezłeczkoć tylko dała a lichą tkaneczkę; Ojciec ziemie brełeczkę W główki włożył. - Niestetyż, i posag, i ona W jednej skrzynce zamkniona! TREN VIII Wielkieś mi uczyniła pustki w domu moim, Moja droga Orszulo, tym zniknieniem swoim! Pełno nas, a jakoby nikogo nie było: Jedną maluczką duszą tak wiele ubyło. Tyś za wszytki mówiła, za wszytki spiewała, Wszytkiś w domu kąciki zawżdy pobiegała. Nie dopuściłaś nigdy matce się frasować Ani ojcu myśleniem zbytnim głowy psować, To tego, to owego wdzięcznie obłapiając I onym swym uciesznym śmiechem zabawiając. Teraz wszytko umilkło, szczere pustki w domu, Nie masz zabawki, nie masz rozśmiać się nikomu. Z każdego kąta żałość człowieka ujmuje, A serce swej pociechy darmo upatruje. TREN IX Kupić by cię, Mądrości, za drogie pieniądze! Która, jesli prawdziwie mienią wszytki żądze, Wszytki ludzkie frasunki umiesz wykorzenić, A człowieka tylko nie w anioła odmienić, Który nie wie, co boleść, frasunku nie czuje, Złym przygodom nie podległ, strachom nie hołduje. Ty wszytki rzeczy ludzkie masz za fraszkę sobie, Jednaką myśl tak w szczęściu, jako i w żałobie Zawżdy niesiesz. Ty śmierci namniej się nie boisz, Bezpieczna, nieodmienna, niepożyta stoisz. Ty bogactwa nie złotem, nie skarby wielkimi, Ale dosytem mierzysz i przyrodzonymi Potrzebami. Ty okiem swym nieuchronionym Nędznika upatrujesz pod dachem złoconym, A uboższym nie zajźrzysz szczęśliwego mienia, Kto by jedno chciał słuchać twego upomnienia. Nieszczęśliwy ja człowiek, którym lata swoje Na tym strawił, żebych był ujźrzał progi twoje! Terazem nagle z stopniów ostatnich zrzucony I między insze, jeden z wiela, policzony. TREN X Orszulo moja wdzięczna, gdzieś mi się podziała? W którą stronę, w którąś się krainę udała ? Czyś ty nad wszytki nieba wysoko wniesiona I tam w liczbę aniołków małych policzona? Czyliś do raju wzięta? Czyliś na szczęśliwe Wyspy zaprowadzona? Czy cię przez teskliwe Charon jeziora wiezie i napawa zdrojem Niepomnym, że ty nie wiesz nic o płaczu mojem? Czy, człowieka zrzuciwszy i myśli dziewicze, Wzięłaś na się postawę i piórka słowicze? Czyli się w czyścu czyścisz, jesli z strony ciała Jakakolwiek zmazeczka na tobie została? Czyś po śmierci tam poszła, kędyś pierwej była, Niżeś się na mą ciężką żałość urodziła? Gdzieśkolwiek jest, jeś1iś jest, lituj mej żałości, A nie możesz li w onej dawnej swej całości, Pociesz mię, jako możesz, a staw ‘ się przede mną Lubo snem, lubo cieniem, lub marą nikczemną! TREN XI Fraszka cnota! - powiedział Brutus porażony... Fraszka, kto się przypatrzy, fraszka z każdej strony! Kogo kiedy pobożność jego ratowała? Kogo dobroć przypadku złego uchowała? Nieznajomy wróg jakiś miesza ludzkie rzeczy Nie mając ani dobrych, ani złych na pieczy. Kędy jego duch wienie, żaden nie ulęże; Praw-li, krzyw-li, bez braku każdego dosięże. A my rozumy swoje przedsię udać chcemy: Hardzi miedzy prostaki, że nic nie umiemy Wspinamy się do nieba, boże tajemnice Upatrując; ale wzrok śmiertelnej źrzenice Tępy na to! Sny lekkie, sny ploche nas bawią, Które się nam podobno nigdy nie wyjawią... Żałości! co mi czynisz? Owa już oboje Mam stracić: i pociechę, i baczenie swoje? TREN XII Żaden ojciec podobno barziej nie miłował Dziecięcia, żaden barziej nad mię nie żałował. A też ledwe się kiedy dziecię urodziło, Co by łaski rodziców swych tak godne było. Ochędożne, posłuszne, karne, niepieszczone, Śpiewać, mówić, rymować jako co uczone; Każdego ukłon trafić, wyrazić postawę, Obyczaje panieńskie umieć i zabawę; Roztropne, obyczajne, ludzkie, nierzewniwe, Dobrowolne, układne, skromne i wstydliwe. Nigdy ona po ranu karmie nie wspomniała, Aż pierwej Bogu swoje modlitwy oddała. Nie poszła spać, aż pierwej matkę pozdrowiła I zdrowie rodziców swych Bogu poruczyła. Zawżdy przeciwko ojcu wszytki przebyć progi, Zawżdy się uradować i przywitać z drogi, Każdej roboty pomóc, do każdej posługi Uprzedzić było wszytki rodziców swych sługi. A to w tak małym wieku sobie poczynała, Że więccj nad trzydzieści miesięcy nie miała. Tak wiele cnót jej młodość i takich dzielności Nie mogła znieść; upadła od swejże bujności, Żniwa nie doczekawszy! Kłosie mój jedyny, Jeszcześ mi się był nie zstał, a ja, twej godziny Nie czekając, znowu cię w smutną ziemię sieję! Ale pospołu z tobą grzebę i nadzieję: Bo już nigdy nie wznidziesz ani przed mojema Wiekom wiecznie zakwitniesz smutnymi oczema. TREN XIII Moja wdzięczna Orszulo, bodaj ty mnie była Albo nie umierała lub się nie rodziła! Małe pociechy płacę wielkim żalem swoim Za tym nieodpowiednym pożegnaniem twoim. Omyliłaś mię jako nocny sen znikomy, Który wielkością złota cieszy zmysł łakomy, Potem nagle uciecze, a temu na jawi Z onych skarbów jeno chęć a żądzą zostawi. Takeś ty mnie, Orszulo droga, uczyniła: Wielkieś nadzieje w moim sercu roznieciła, Potymeś mię, smutnego, nagle odbieżała I wszytki moje z sobą pociechy zabrała. Wzięłaś mi, zgoła mówiąc, dusze połowicę; Ostatek przy mnie został na wieczną tesknicę. Tu mi kamień, murarze, ciosany połóżcie; A na nim tę nieszezęsną pamiątkę wydróżcie: „Orszula Kochanowska tu leży, kochanie Ojcowe olbo raczej płacz i narzekanie. Opakeś to, niebaczna śmierci, udziałała: Nie jać onej, ale mnie ona plakać miała.” TREN XIV Gdzie te wrota nieszczęsne, którymi przed laty Puszczał się w ziemię Orfeus szukając swej straty? Żebych ja też tąż ścieżką swej namilszej córy Poszedł szukać i on bród mógł przebyć, przez który Srogi jakiś przewoźnik wozi blade cienie. I w lasy niewesołe cyprysowe żenie. A ty mię nie zostawaj, wdzięczna lutni moja, Ale ze mną pospołu pódź aż do pokoja Surowego Plutona! Owa go to łzami To tymi żałosnymi zmiękczywa pieśniami Że mi moję namilszą dziewkę jeszcze wróci, A ten nieuśmierzony we mnie żal ukróci. Zginąć ci mu nie może, tuć się wszytkim zostać, Niech się tylko niedoszłej jagodzie da dostać. Gdzie by też tak kamienne ten bóg serce nosił, Żeby tam smutny człowiek już nic nie uprosił! Cóż temu rzec? Więc tamże już za jedną drogą Zostać, a z duszą za raz zewlec troskę srogą. TREN XV Erato złotowłosa i ty, wdzięczna lutni, Skąd pociechę w swych troskach biorą ludzie smutni! Uspokójcie na chwilę strapioną myśl moję, Póki jeszeze kamienny w polu słup nie stoję, Lejąc ledwie nie krwawy płacz przez marmur żywy, Żalu ciężkiego pamięć i znak nieszczęśl...

 

>>>Kup "matura cd" !!!<<<

SZYBKA ŚCIĄGA








Lektury - spis. Jak pisać.

PRZYDATNE INFORMACJE

» bezpłatna powtórka przed maturą z WOS’u

» wiosenny semestr na Uniwersytecie

» internetowe warsztaty dla maturzystów

» salon edukacyjny Perspektywy 2011

» konkurs na najciekawszą trasę wycieczki

» weź udział w projekcie edukacyjnym

SZUKANE W PORTALU

» karta pracy tadeusz borowski odpowiedzi

» wiersz o roztargnionej królewnie

» czyje portrety znajdują się w gabinecie szymona gajowca

» spotkania z klasykami literatury wsip

» spotkania z klasykami literatury wsip

» życzenia urodzinowe w średniowiecznym stylu

więcej...

Ściągi, wypracowania, pisanie prac, prace na zamówienie, charakterystyki, prace przekrojowe, motywy literackie, opisy epok, ściągi i wypracowania z polskiego, historii, geogfafii, biologi, matura
www.e-buda.pl - ściągi i wypracowania

Copyright © 2011 e-buda.pl